niedziela, 31 marca 2013

One-shot z MinaKushi cz.1


Ten one-shot będzie podzielony na trzy lub cztery części.


Szłam ze swoją drużyną i senseiem do Konohy na egzamin na chunina. Mieliśmy na sobie płaszcze, na głowy zarzucone kaptury. Spojrzałam na senseia. Westchnęłam. Byłam już zmęczona tą ciszą. Moi dwaj kompani: Matt i Dark nic nie mówili. Co było do nich nie podobne. Mieliśmy po trzynaście lat. Postanowiłam przerwać ciszę. Wzięłam głęboki wdech.
- Sensei, za ile będziemy w Konohagakure?
- Za pięć minut Kushina. Wiesz co cię czeka po egzaminie?
- Tak wiem. Zostanie zapieczętowany we mnie lis o dziewięciu ogonach.
- Tak. Dobra maluchy pospieszcie widzę, że zaraz nasi panowie padną trupem.
- Zgadamy się z Inuko-sensei.
- No dobra. Ale ja nie mam ochoty iść dalej w kapturze.- użaliłam się. Napotkałam poważne spojrzenie jonina.
- Wiesz, że nie możemy ryzykować. Nadal jest stan między pokojowy. Nigdy nic nie wiadomo. Pamiętajcie, macie się zachowywać. Wasz udział w egzaminie jest oznaką sojuszu pomiędzy Wirem a Konohom.- przypomniał nam surowym i stanowczym tonem.
- Tak, tak wiemy.- powiedziałam znudzonym głosem. Nim się obejrzeliśmy byliśmy przed bramą Konohy. Podeszło do nas dwóch ninja.
- Witamy. Prosimy o dokumenty.- zapytał jeden z nich. Nasz rozmówca był niższy od swojego kopana o połowę głowy niższy, a od naszego senseia o głowę. Pośpiesznie wyjęłam dokumenty z kabury na kunaie i podałam je strażnikom. Na ich twarzach pojawił się uśmiech.
- Witamy ninja z Wiru. Zapraszamy.-powiedział drugi oddając nam nasze dokumenty. Weszliśmy do wioski i zdjęliśmy nasze kaptury. Nagle przed nami wyłoniły się z białego dymu cztery postacie. Był tam dorosły mężczyzna o białych , długich włosach związanych w koński ogon. Obok niego stała trójka dzieci w naszym wieku. Była tam czarnowłosa dziewczyna, brązowowłosy chłopak i też blondwłosy chłopak. Skupiłam uwagę na naszym mistrzu, który się uśmiechał od ucha do ucha. Nasz sensei podszedł do jonina i poklepał go przyjacielsku w plecy.
- Witam cię Jiraya. Dawno się nie widzieliśmy.
- Masz racje Inuko. Opowiadaj co tam u ciebie?
- Nic ciekawego.- powiedział z uśmiechem. Westchnęłam. Wróciłam na siebie uwagę dorosłych.
- No co?- zapytałam.
- Widzę , że też jesteś senseiem.- powiedział niejaki Jiraya.
- Tak.- powiedział z dumą w głosie.- Trafili mi się najlepsi genini z Wiru. Według mnie to oni dawno powinni być chuninami lub juninami. Ale tym ostatnim to tylko moja droga Kushina.- powiedział z uśmiechem.
- Sensei.- powiedziałam z politowaniem. Moi druhowie zachichotali. Westchnęłam. Wyjęłam zwój z kabury i chciałam iść pod pobliskie drzewo, ale sensei złapał mnie za ramię.
- A ty do kąt to rozrabiako?
- Usiąść pod drzewem i poczekać aż skończysz sobie przypominać stare czasy.
- O nie , nie ma tak łatwo młoda. Sorry Jiraya , ale muszę zaprowadzić te moje urwisy do Hokage a potem na pole treningowe.
- A czy ty nie uważasz , że jest już późno?
- Wiesz…- nie dokończył sensei bo mu przerwałam.
- Nigdy nie jest za późno na trening dattebane.
- Twoja uczennica ma charakterek.
- Taa. Wiemy o tym.- powiedziała przeciwna płeć mojej drużyny.
- A na dodatek wiemy też o jej sile.- powiedział Matt. Posłałam mu mordercze spojrzenie. Dorośli zaczęli się śmiać. Westchnęłam. Złapałam całą trójkę za ubrania i pociągnęłam w stronę siedziby Hokage. Po dziesięciu minutach staliśmy pod drzwiami. Zapukałam i od razu usłyszałam,, wejść”. Popchnęłam klamkę i drzwi. Weszliśmy do środka i się ukłoniliśmy.
- Witaj czcigodny.- przywitał się nasz sensei.
- Ach. Witam cię Inuko. Nareszcie przybyliście. Czy były jakieś problemy?
- Nie.
- To dobrze. Proszę oto klucze do waszego obecnego mieszkania.
- Dziękujemy.- powiedzieliśmy wszyscy. Wzrok Hokage zatrzymał na mnie.
- Witam  cię droga Kushino.
- Witaj czcigodny. Mam pytanie czy jest jakieś wolne pole treningowe?
- Oczywiście, zaraz zaprowadzi was tam pewna drużyna , która was będzie oprowadzać po wiosce.   Jiraya zaprowadź naszych gości na pole treningowe.
- Hai.- powiedział po czym wyszedł. Pokłoniliśmy się jeszcze na do widzenia i ruszyliśmy za joninem. Gdy wyszliśmy z budynku czekała tam na nas jego drużyna. Na twarzach moich kompanów malowały się uśmiechy. Podeszli do nich i się przedstawili.
- Cześć jestem Unikomi Matt.
- Witam jestem Unikomi Dark.
- Hej. Nazywam się Mikagu Konami.
- Siema na imię mi Ichiro Hiku.- powiedział chłopak o brązowej czuprynie.
- Witam jestem Namikaze Minato.- powiedział z uśmiechem blondyn o kolczastych i bujnych włosach.
- Miło nam was poznać.- powiedział Dark.
- Chcemy wam przedstawić naszą chłopczyce.- powiedział z uśmiechem na twarzy Matt. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Sama potrafię się przedstawić.- burknęłam.
- No to pokaż.
- Idiota z ciebie. Hej jestem Uzumaki Kushina dattebane.- powiedziałam z uśmiechem.- Sensei możemy już iść na to pole treningowe?
- Jasne. Jiraya to prowadź.
- Z miłą chęcią.- powiedział i poszedł przed siebie. Szliśmy za nim. Doszliśmy na pole treningowe numer 7 po pół godziny. Szybko pozbyłam się plecaka i płaszczu, ukazując mój struj. Miałam na sobie beżową tunikę sięgającą końca pośladków, pod nią krótkie czarne spodenki sięgające połowy ud, długie czarne buty sięgające powyżej kolan. Opaskę z symbolem wioski spoczywała na moim czole, a kabura na kunaie na lewym udzie a na shurikeny na prawym. Moi koledzy z drużyny usiedli na ziemi i zaczęli o czymś dyskutować z Minato i Hiku. Podeszła do mnie Konami. Uśmiechnęłam się do niej.
- Tobie się chce trenować?
- Jasne. Przecież już jutro egzamin. Trzeba być przygotowanym. Sensei możemy zaczynać?!
- Tak. Najpierw rozgrzewka. Chłopaki 20 okrążeń a ty 40. Już!
- Hai.- powiedziałam i zaczęłam robić okrążenia. Gdy byłam przy trzydziestu moi koledzy łaskawie ruszyli dupy. Szybko skończyłam i zaczęłam się rozciągać. Gdy to wykonałam podbiegłam z entuzjazmem to senseia.
- Inuko-sensei z kim będę walczyć?- spytałam z błyskiem w oku.
- Ze mną. Twoi kompani raczej nie przeżyją tego.- zaśmiał się sensei. Przytaknęłam mu głową.
- Zaczynamy!!
- Kushina chyba ja tu jestem senseiem a nie ty.
- Oj tam, oj tam dattebane.
- No dobra. Czas…. Start!!- powiedział po czym rzucił we mnie kilkoma kunaiami. Ominęłam je z łatwością. Odskoczyłam od niego i zaczęłam biec w stronę wody. Wiedziałam, że sensei panuje nad wodą tak samo jak ja. A nie chciałam tak krótkiej i nudnej walki. Szybko spojrzałam na kumpli. Walili się jednocześnie w czoła. Posłałam im chytry uśmiech. Nagle poczułam jak moje ciało nieruchomieje. Nadal z uśmiechem przegryzłam dolną wargę. Kilka kropel krwi upadło na ziemię a kilka do wody pod kontrolą senseia. Odczekałam trzy sekundy i zwinnym ruchem rozwaliłam wodne łańcuchy. Wyjęłam dwa kunaie. Jeden rzuciłam na jonina. Ominął go.
- To wszystko na co cię stać młoda?!- zapytał z kpiną. Posłałam mu chytry uśmiech. Przejechałam sobie drugim kunaiem po całej lewej ręce. Zaczęłam wykonywać różne pieczęcie. Po moich bokach wyłoniły się dwa smoki. Jeden z wiatru a drugi z błyskawicy. Zaczęły krążyć wokół senseia, nie pozwalając mu uciec. Weszłam do środka i kilkoma ruchami powaliłam senseia na ziemię. Smoki zniknęły pokazując mnie siedzącą na senseiju i przykładającą mu do gardła ostrze kunaia.
- Wygrałam.- powiedziałam z uśmiechem, szybko wstałam i pomogłam wstać senseiowi.
- Widzę młoda, że się w końcu tego nauczyłaś.
- No jasne , że tak dattebane! 
- No to zobaczmy co u twoich kompanów.
- Znając życie położyli się spać.- powiedziałam i zaśmiałam się pod nosem. Ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę pozostałych. Chłopaki tarzali się po ziemi ze śmiechu, jonin też się śmiał tylko , że on jeszcze nie wylądował na ziemi.
- Z czego tak się śmiejecie?- zapytał sensei.
- Z ciebie mistrzu. Tak się pokonać dziewczynie.- powiedział Matt. Wkurzona podeszłam do niego i zdzieliłam go w łeb.- Auł!!! To bolało!!!!
- I miało boleć idioto! Ja w odróżnieniu od was chce zdać ten test. Więc jeśli nie chcecie mieć bliższego spotkania z moim lewym sierpowym to radze wam WZIĄĆ SIĘ DO ROBOTY  WY LENIE PAATENTOWANE!!!!!!- powiedziałam z mordem w oczach. Szybko wstali i zaczęli walczyć ze sobą. Z uśmiechem na ustach podeszłam do senseia.- Sensei nie musisz być taki łagodny dla nas.
- Ja jestem dla was łagodny?
- Nom.
- A chcesz się przekonać moja droga, że jest inaczej?
- Błagam cię Inuko-sensei mój pierwszy trener jest od ciebie straszniejszy. A ja wiem co mówię.
- Nie przeginaj młoda. A właśnie pamiętasz obietnice , którą złożyłaś Uzukagure?
- Taa…. Nie trzeba mi przypominać. A teraz przepraszam , ale jestem głodna i zmęczona.
- Zmęczona walką ze mną?
- Nie. Podróżom. A teraz poproszę klucze do mieszkania.
- Zaraz ktoś musi cię zaprowadzić. Jiraiya czy może jeden z twoich uczniów ją odprowadzić?
- Jasne. Minato zaprowadź Kushinę do rezydencji czcigodnej pani Mito.
- Hai.- powiedział blondyn po czym podszedł do mnie. Sięgnęłam po swoje rzeczy i ruszyliśmy w drogę. Nie rozmawialiśmy przez połowę drogi. Gdy mijaliśmy budkę z ramen mój brzuch dał o sobie znać. Zignorowałam go. Minato uśmiechnął się. Nagle przed nami pojawił się złotooki chłopak.
- Siema Minato!!!
- Witaj Taiyo. Dawno się nie widzieliśmy.
- No. Nie mogę się doczekać jutra.- powiedział z entuzjazmem niejaki Taiyo.
- Dobra Minato to zaprowadzisz mnie do domu, lub skarzesz kierunek?- zapytałam zmęczonym głosem. Nie dość, że byłam zmęczona i głodna, to na dodatek jak przyjdę do domu czcigodnej Mito czeka mnie z nią rozmowa. Bałam się jej.
- A jasne. To chodź Kushina. do jutra Taiyo!- powiedział koledze na odchody i pociągnął mnie za rękę w tylko sobie znaną stronę. Po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Zapukałam do drzwi. Otworzyła nam młoda kobieta, na oko w wieku dwudziestu paru lat. Miała krótkie, fioletowe włosy.
- Witam. W czym mogę pomóc?- zapytała nieprzyjemnym tonem.
- Dobry wieczór. Na imię mi Kushina Uzumaki i zostałam tu przydzielona z moją drużyną, do czasu zakończenia egzaminu i misji.
- Ach pani Uzumaki. Czcigodna Mito czeka na panienkę.- powiedziała kłaniając mi się. Podrapałam się po głowie. Czułam się niezręcznie w tej sytuacji.
- Dziękuje. Za chwilę pójdę do  niej.- powiedziałam. Kobieta zniknęła w domu.
- Łał. Jesteś już kilka godzin w naszej wiosce i taki szacunek?
- Nie wiem. Po prostu Mito jest moją krewną. To nic wielkiego.
- Jak to nic wielkiego? Twoją krewną jest żona Pierwszego.
- Taa, ale to nic wielkiego. Dobra ja już będę szła do domu odpocząć. Dzięki za zaprowadzenie mnie do rezydencji pani Mito.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.- Do zobaczenia jutro Minato.
- Do zobaczenia.- powiedział i chyba zauważyłam na jego twarzy rumieniec. Szybko odwrócił się i pognał w stronę tylko sobie znaną. Weszłam do domu i dopiero teraz sobie uświadomiłam co zrobiła. Ja go pocałowałam w policzek?!?!?! Aaaaaaa!!!!! Co się ze mną dzieje?! Na moją twarz wkroczył rumieniec…. Zaraz. Co?! Ja się rumienie!?! Od kiedy zaczynam się zachowywać jak dziewczyna?!?!!?! Czy coś się ze mną dzieje?! Nie mogę być rozproszona!! Nie jutro!! Wzięła głęboki wdech. Uspokoiłam się i zaraz znowu zaczęłam się stresować. Miałam się zaraz spotkać z pierwszą jinchuriki Kyuubiego. Przełknęłam ślinę. Poszłam przed siebie i po kilku krokach spotkałam te samą kobietę , która otworzyła mi drzwi.
- Czcigodna Mito jest na końcu tego korytarza. Niebieskie drzwi po lewej stronie.
- Dziękuje.- powiedziałam i ruszyłam w skazanym kierunku. Specjalnie się ociągałam, ale już po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Dotknęłam drżącą ręką klamki, zamknęłam oczy, pociągnęłam klamkę w dół i podniosłam powieki. Do pokoju wpadało światło księżyca wprost na kobietę, która stała przy oknie. Wyglądała jak by promieniała. Odwróciła się do mnie, posłała mi miły uśmiech. Weszłam niepewnie do pokoju i zamknęłam drzwi. Kobieta miała na sobie białe , proste kimono przepasane w talii czarnym pasem, miała dwa koki a reszta jej włosów spływała luźno po plecach. Usiadła na łóżku.
- Podejdź tu moje dziecko.- powiedziała i wyciągnęła w moją stronę rękę. Wykonałam jej polecenie. Gdy znalazłam się przy niej , złapała mnie za ręce i pociągnęła do dołu, tak też teraz przed nią klęczałam. Zaczęła głaskać mnie pocieszycielsko po włosach, położyłam swoje drobne rączki na jej kolanach i oparłam na nich głowę. Mito nie przestała mnie głaskać.
- Przybyłyśmy tutaj, aby stać się naczyniami Dziewięcio-Ogoniastego… Ale przed tym musimy znaleźć miłość i napełnić nią naczynie…
- Ale czy ktoś może pokochać jinchuriki? Jak mogę być szczęśliwa?
- Moja droga…. Musisz się spełnić…. Czyli znaleźć kogoś kto nie będzie oceniał cię tylko dla tego, że zostałaś wybrana na moją następczynie…. Zakochaj się i wystaw swoją miłość na próbę…. Nie wiem jak to jest…. Ja miałam miłość zanim zostałam nosicielką lisa…. Wiem , że będzie ci ciężko, ale jesteśmy z rodu Uzumakich…. A my się nigdy nie poddajemy i wytrzymujemy bardzo ciężkie przeżycia…. Możesz mi opowiedzieć wszystko….
- Tak…- powiedziałam i wtuliłam się w krewną. Po moim policzku poleciała jedna samotna łza. Wsiąknęła w kimono Mito. Zaczęłam jej mówić jak się czułam gdy się dowiedziałam , że mam zostać jinchuriki. Mito pocieszała mnie i tak zasnęłam na jej kolanach. Obudziło mnie mocne szarpanie za rękę. Otworzyłam leniwie oczy i od razu uderzyłam Matta w twarz.
- Auł!! Dlaczego jesteś taka brutalna Hanabero?
- Sorry. Odruch. Pokaż no te twarz.- powiedziałam, podeszłam do niego i zaczęłam leczenie. Nie byłam w tym bardzo dobra bo dopiero co zaczynałam, ale co nieco potrafiłam i to powinno mi na czas egzaminu wystarczyć. Po trzynastu minutach jego twarz była już w normie.
- Naprawdę cię przepraszam, że złamałam ci nos Matt.
- Dobra nic się nie stało. Poza tym możesz mi się odwdzięczyć waląc Darka przed pierwszą częścią egzaminu.
- Nie ma sprawy. Poza tym muszę mu oddać za ten numer w lesie.
- To super. A teraz madame zostawię cię abyś mogła się przebrać i przyszykować na egzamin.
- Och, ależ dziękuje.- powiedziałam i wypchnęłam go z pokoju. Wyjęłam z plecaka swój codzienny strój. Weszłam do łazienki. Umyłam się , ubrałam i uczesałam włosy. Wyszłam z niej po ośmiu minutach. Pościeliłam łóżko, spakowałam plecak, założyłam plecak na plecy i wyszłam z pokoju. Poszłam w stronę , z której dochodziły głosy i znalazłam się w kuchni. Moja drużyna siedziała przy stole i jadła śniadanie. Zajęłam miejsce obok senseia.
- Dzień dobry.
- O dzień dobry Kushina. Jak się spało?
- Dobrze sensei. O której egzamin?
- Za cztery godziny. Nie martw się. Sam osobiście was tam zaprowadzę, żebyście mi nie wywinęli jakiegoś numeru i uciekli lub zrobili komuś z tej wioski kawał.
- Dobrze.- powiedziałam i zabrałam się za jedzenie śniadania. Zjadłam je w ciągu dziesięciu minut. Nie śpieszyłam się. Z domu wyszliśmy o dziesiątej. Mieliśmy jeszcze godzinę, ale wolałam wyjść wcześniej. Na miejsce dotarliśmy po czterech minutach. Gdy podchodziliśmy do drzwi zza którymi mieliśmy za godzinę zniknąć, z chmury białego dymu wyłoniły się cztery postacie. Te same co wczoraj. Usiadłam pod ścianą i zaczęłam sobie przypominać wszystkie techniki jakich się nauczyłam i jakich mogłam użyć. Poczułam jak ktoś dotyka mnie po kolanie. Otworzyłam dotąd zamknięte oczy i natrafiłam na błękitne tęczówki Minato. Uśmiechał się. Odwzajemniłam gest. Usiadł obok mnie.
- Co tak siedzisz sama?
- Przypominam sobie różne techniki. A siedzę sama bo nie lubię jak te dwa matoły kłócą się w takich momentach kiedy potrzebuje ciszy.
- Acha.- nagle przed nami pokazali się ludzie z ANBU z wiru i liścia. Był tam mój brat Podniosłam się z podłogi, podeszłam do Dana i walnęłam go w rękę.
- Auł!!! Za co to?!
- Pomyśl geniuszu.
- Może potem. Już czas.
- Ale przecież….
- Tak , ale ona już nie da rady dłużej.- powiedział shinobi z maską lwa.
- Dobrze. Sorry chłopcy, ale nie będzie mnie na egzaminie.- powiedziałam do kompanów, złapałam brata za rękę i przeniosłam się z nim i innym shinobi jakieś 100 kilometrów od wioski. Wszystko było przygotowane. Hokage i mój ojciec byli już na miejscu. Kazali mi się położyć na ołtarzu, odsłonić brzuch i pod żadnym pozorem nie stawać z ołtarza. Zamknęłam oczy, usłyszałam ryk bestii. Poczułam czyjąś dłoń na policzku.
- Jestem gotowa. A ty moja droga?- to była Mito. Uśmiechnęłam się ostatni raz jako zwykła osoba.
- Tak jestem gotowa…- powiedziałam a potem była ciemność…. Ocknęłam się. Podniosłam powieki. Leżałam w gabinecie Hokage na kolanach brata i ojca.
- Ile byłam nieprzytomna?
- Kushina!
- Tak tato to ja. A teraz czy dostane odpowiedź?
- Półgodziny.- powiedział Dan.
- Czyli jeszcze zdążę na egzamin.- stwierdziłam i się podniosłam.
- Nigdzie nie idziesz.
- A właśnie, że pójdę. Wykonałam jedną część misji i muszę ją jeszcze dokończyć. Pa.- powiedziałam i wybiegłam z gabinetu. Kierowałam się przeczuciem. Dotarłam w to samo miejsce po pięciu minutach biegu. Wbiegłam na piętro i szybko skierowałam się w stronę tych samych drzwi. Moi kompani rozmawiali z senseiem. Podbiegłam do nich i się na nich rzuciłam.
- Kushina!!! Jednak weźmiesz udział?- powiedzieli jednocześnie bliźniaki.
- No jasne, że tak dattebane!!!- powiedziałam. Zostaliśmy poproszeni na salę. Okazało się , że pierwszą częścią egzaminu, jest test pisemny!! Załamałam się na wieść o nim. Posadzili mnie koło Minato. Powiedzieli, że jeśli przyłapią nas na ściąganiu to możemy się pożegnać z egzaminem. I to cała drużyna!!!!....... Wyszłam uradowana. Udało mi się zdać pierwszą część. Teraz mieliśmy spotkać się przy lesie śmierci.


3 komentarze:

  1. Czy mi się wydaje czy początek tego opowiadania było u cb na stronie (tej tamtej) zanim ją zmieniłaś w zakładce egzamin bodajże ;D Moim zdaniem bardzo fajne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak było to na tamtym blogu, ale usunęłam tę stronę i dałam ją tu.

      Usuń
  2. Twój blog został pomyślnie dodany do spisu :)

    ps. dodałam go do kategorii Zbiorowe. :)

    Pozdrawiam :
    Eta-chan

    swiat-blogow-narutomania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Powered By Blogger