środa, 27 marca 2013

One-shot z NaruHina

Szedłem z drużyną zatłoczoną uliczką Konohy. Właśnie szliśmy do gabinetu Yondaime Hokage. Gdy byliśmy przy drzwiach , wszedłem bez pukania. Ojciec był do tego przyzwyczajony. Zawsze tak wchodziłem jak i matka. Właśnie była w gabinecie. Mama była jinchuriki Kyuubiego, a ja będę następnym kiedy mama już nie będzie mogła nad nim zapanować. Odziedziczyłem po nim połowę jego jedną czwartą jego czakry, ojciec tak samo , ale mama miała nadal najwięcej. Ojciec mówił mi, że w dniu moich narodzin ktoś uwolnił go z mamy i chciał zniszczyć wioskę, tata chciał we mnie go zapieczętować i umrzeć, ale mama się na to nie zgodziła i powiedziała, że ona go w sobie znowu zapieczętuje i z nim umrze. W tedy ojciec wpadł na pomysł, że podzieli jego czakrę na naszą trójkę, mama zgodziła się na to, ale powiedziała, że ona weźmie najwięcej jego czakry.
- Co was tu sprowadza?- zapytał Hokage.
- Witaj sensei. Właśnie przyszliśmy zdać raport z misji.- powiedział Kakashi-sensei.
- Dobrze. A więc słucham.- powiedział po czym założył ręce na piersi. Kakashi-sensei zaczął mu składać raport a my staliśmy przed biurkiem i patrzyliśmy na twarze władców wioski. Nagle do gabinetu weszła drużyna Kurenai i moja mama. Kakashi skończył składać raport , a my odsunęliśmy się od biurka. Nagle moje spojrzenie powędrowało na Hinatę. Niedawno wyzdrowiała po walce z kuzynem na egzaminie. Gdy Hinata zauważyła moje spojrzenie od razu się zarumieniła. Usłyszałem cichy chichot. Moja mama podeszła do Hinaty i położyła jej pocieszycielsko dłoń na ramieniu. Kurenai właśnie też składała raport z misji. Gdy już było po tym matka podeszła do biurka, położyła na nim dłonie, spojrzała tacie w oczy.
- Minato daj mi jakąś misję rangi A lub S.- powiedziała z błyskiem w oku. Po moich jak i taty plecach przeszły ciarki.
- Przykro mi Kushina, ale nie mam na razie żadnej takiej misji. Jak będzie to ci powiem.
- Ty mi po prostu nie pozwalasz na misję, po tym co się stało na ostatniej.- stwierdziła i zacisnęła dłonie w pięści, tak że pobielały jej kłykcie. Podszedłem do mamy, złapałem ją za rękę i odciągnąłem ją od taty. Dobrze wiedziałem co zaraz nastąpi, mama zacznie kłócić się z tatą tak , że cała wioska będzie to słyszała. Tata posłał mi wdzięczne spojrzenie.
- Mamo a może potrenujesz mnie trochę w tajgutsu?
- Do dobrze. Ale ja do tego wrócę Minato.- powiedziała i posłała tacie uśmiech. Odwzajemnił go.
- Wiem o tym. A teraz proszę was o opuszczenie gabinetu. Mam dużo pracy.- powiedział z miną męczennika. Wyszliśmy wszyscy razem.
- Przykro mi Kurenai, ale nie potrenujemy sobie dzisiaj.
- Nic nie szkodzi sensei.
- Na pewno?
- Tak.
- No dobra. No to Naruto biegnij na pole treningowe numer 4 dattebane , ale to migiem!
- Ale...
- Żadnego, ale. Sam chciałeś więc biegnij. Poza tym Hinata ciebie też się to tyczy. Twoja mama prosiła mnie abym trochę z tobą potrenowała. Więc ruchy dattebane!!!- powiedziała i zniknęła w chmurze białego dymu. Złapałem Hinatę za rękę i zacząłem z nią biec skrótem na pole treningowe. Byliśmy na nim po pięciu minutach. Spojrzałem na nią. Cała była czerwona na twarzy. Wyglądała ślicznie. Od jakiegoś czasu, przestałem się interesować Sakurą , ona tak czy siak nie zwróci na mnie uwagi. Ona kocha Sasuke.
- Hinata-chan nic ci nie jest?- zapytałem i położyłem dłoń na jej czole. Nie miała gorączki.
- Nic... mi... nie... jest.... Naruto-kun...- wyjąkała i zaczęła bawić się palcami. Nagle obok nas pokazała się moja mama.
- Dobra już jesteście. Będziecie kontrolować czakrę.
- Znowu?!
- Tak znowu kochanie. No to zaczynajcie....  Minął miesiąc od tego treningu. Dowiedziałem się, że Hinata jest we mnie zakochana. Skakałem z radości na tę nowinę. Postanowiłem jej pokazać, że ją też kocham. Zaproponowałem jej w spólny trening. Na moje szczęście, zgodziła się. Zabrałem ją na niewielką polane, na której rodzice wyznali sobie swoje uczucia, a następnie parę lat po tym  tata oświadczył się mamie. Gdy byliśmy na miejscu pociągnąłem Hinatę na ziemie i siedzieliśmy na przeciwko siebie. Na jej policzkach pojawił się słodki rumieniec. Przybliżyłem swoją twarz do jej, złapałem kosmyk jej włosów, który odłożyłem zza ucho. Dotknąłem jej policzka.
- Hinata-chan. Kocham cię.- powiedziałem i spojrzałem w jej cudne oczy.
- Ja ciebie... też.... Naruto-kun....- wyjąkała i jeszcze bardziej się zaczerwieniła. Złożyłem na jej ustach lekki pocałunek. Ona znieruchomiała, po czym odwzajemniła pocałunek. Byliśmy dwójką przeciwnych sobie zachowaniami 14 latków. Ale już wiedziałem, że chce z nią spędzić resztę swoich dni...


4 komentarze:

  1. Pisałam już wcześniej co sądzę o tym one-szocie i wcześniejszym, ale jeszcze raz powtórzę EXTRA!!!

    PS: Ja się kiedyś załamię nad tą weyfikacją…

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam z one-shotami ale dzięki tobie chyba je polubię ;D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Powered By Blogger