niedziela, 19 stycznia 2014

One-shot z Anzu&Itachim

Siema moi mili. Dawno notki nie było jak widać, lecz cóż... Jak tak sobie wasze zamówionka czytałam to na niektóre nie miałam pomysłu a nie chce zaniedbywać bloga i nie robić sobie długich kolejek. Więc od teraz będę pisała te zamówienia na które akurat mam pomysł.
Dziś oddaję zamówienie Edzi
Kochana liczę bardzo na twój komentarz z opinią.
Ps. Pojawi się hentai :D
                                             *~*
Witam was. Jestem Anzu, imię może nie dla dziewczyny, lecz tak zostałam nazwana. Kim jestem? Otóż jestem siostrą Nagato Uzumakiego, który jest prezesem firmy Brzask. Dziwna nazwa co nie? Lecz o gustach brata nie będę mówić. Ostatnio brata widziałam sześć lat temu. Wtedy rodzice wzięli rozwód, a on wyjechał na studia. Ojciec ma mnie i matkę po prostu w dupie, lecz nie brat. Pomógł mi opłacić studia, ale nie pełnie. To był mój warunek. Sama chciałam na siebie zarabiać, lecz temu człowiekowi nic przez telefon wmówić nie można. Obecnie byłam w swoim pokoju. Wróciłam właśnie z wykładów i trzeba by zacząć się uczyć na jutro. Mamy nie było, jak zawsze. Pracowała i wróci o 22. Usiadłam przy swoim biurku, kiedyś należące do brata. Uśmiechnęłam się na jego wspomnienie. Nagle zawibrował mi telefon. Zerknęłam i ujrzałam wiadomość od brata. „ Otwórz drzwi Az.” Zerwałam się na równe nogi, biegnąc w ich stronę. Przekręciłam klucz i go ujrzałam. Praktycznie nic się nie zmienił, oprócz tego że urósł i zmężniał. Przytuliłam się do niego z płaczem. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, głaszcząc po włosach.
- Tak się cieszę, że cię widzę braciszku.- mówiłam przez łzy.- Co tu robisz Nagato?- spojrzałam na niego. Jego spojrzenie było czułe, jednocześnie puste.
- Mama umarła. Jakiś facet zastrzelił ją w banku.- patrzyłam na niego pustym spojrzeniem. Chciało mi się płakać i to strasznie. Łzy zaczęły mi płynąć, automatycznie przytuliłam się do niego. Głaskał mnie po plecach i włosach, a ja szlochałam. Nie wiem ile tak staliśmy, ale nogi zaczęły mnie boleć. Ruszyliśmy do salonu gdzie usiedliśmy na kanapie.
- Kto się mną zajmie? Jeszcze nie mam skończonych dwudziestu lat!< w Japonii pełnoletność otrzymuje się w wieku 20 lat-dop autorki>
- Albo ja, albo ojciec.
- Błagam, ty się mną zajmij braciszku!- złapałam go za dłonie i uklękłam przed nim. Nie chciałam do ojca.
- Postaram się, ale nie obiecuje młoda.- patrzyłam na niego z bólem. Nie chciałam mieszkać z tą świnią, jaką był mój ojciec. Nagato podniósł mnie z klęczków, samemu wyjmując telefon i do kogoś dzwoniąc. Przyglądałam mu się uważnie. Co chwila jego lewa ręka wykonywała jakiś ruch. A to przeczesywał palcami włosy, o coś się opierał lub kładł dłoń na brodzie. Nagle spojrzał się na mnie kończąc rozmowę.- Pakuj się Az.- patrzyłam na niego tępo. Ten westchnął.- Idź do pokoju i spakuj swoje rzeczy młoda, jedziesz do mnie.
- To… ty się mną zajmiesz?- spytałam z wielką nadzieją.
- Na chwilę obecną. Potem w sądzie dokładnie zdecydują.- podniosłam się z lekką nadzieją. Pognałam do swojego pokoju , wyjęłam torbę i zaczęłam wkładać ubrania z szafy. Gdy już wszystkie były w niej, zabrałam się za swoje książki jak i pamiątki…. Po niespełna godzinie wszystko co miałam znajdowało się w trzech torbach. Założyłam kozaki i płaszcz, mój brat czekał na mnie przed drzwiami do mieszkania. Wyłączyłam wszystko, wychodząc na klatkę schodową. Zamknęłam drzwi na klucz, chwyciłam za jedną torbę i zeszliśmy. Wsadził moje torby do bagażnika swojego auta, otworzył mi drzwi i ruszyliśmy. Patrzyłam na obiekty za szybą. Nie wiem ile jechaliśmy, zorientowałam się dopiero gdy otworzył mi drzwi. Zabrałam od niego jedną torbę i ruszyłam za nim. Nie miałam ochoty na zwiedzanie, co musiał wyczytać z mojej miny. Zaprowadził mnie do pewnego pokoju. Otworzyłam drzwi i przyjrzałam się pomieszczeniu. Wielkie łóżko stało na samym środku pokoju, pod oknem znajdowało się biurko, naprzeciwko drzwi szafa a naprzeciwko okna jakieś drzwi. Chyba do łazienki. Cały pokój miał łagodny odcień szafiru. Zostawił mi rzeczy przy szafie.
- Jesteś głodna?- przytaknęłam. Ten się jedynie zaśmiał, wychodząc i zostawiając mnie samej sobie. Podeszłam do szafy i zaczęłam się rozpakowywać, co mi zajęło mniej czasu niż pakowanie. Kiedy skończyłam usłyszałam wołanie brata na kolację….
                              *~*
Zatrzepotałam rzęsami, przeciągając się. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Czyli jednak to nie był sen. Zajęcia zaczynałam na czternastą, więc nie musiałam się śpieszyć. Spokojnie wzięłam naszykowane ubrania, udając się do łazienki…. Po jakże uspokajającej kąpieli, zeszłam na dół. Brat miał gościa. Pewna niebieskowłosa kobieta siedziała z nim w salonie i o czymś zawzięcie rozmawiali. Przywitałam się i ruszyłam do kuchni, zrobić sobie kawy. Nalałam wody do czajnika i czekałam, robiąc sobie kanapkę. Po kilku minutach było słychać gwizdek czajnika, więc załam kawę. Popijałam nią swoje śniadanie, pobudzając się do życia. Usłyszałam zamykanie się drzwi a po chwili w kuchni ujrzałam brata. Humor mu dopisywał.
- To twoja dziewczyna?
- Konan? Nie, to moja prawniczka.
- Tiaaa…. Ty mi nie zamydlisz oczu braciszku.- zaśmiałam się, kończąc jedzenie.
- Skończyłaś? Jeśli tak to ktoś po ciebie przyjechał.
- Na którą do pracy?
- Dziś nie idę. Mamy badania i muszę zostać w domu aby tu zostać zbadanym.
- Tylko nie rozrabiaj jak mnie nie będzie.- zaśmiałam się, idąc na górę, po swoje rzeczy. Gdy wróciłam ten siedział w salonie i pisał coś na komputerze. Pożegnałam się z nim i wyszłam na dwór. Czekał na mnie Sasuke z Sakurą. Dopiero mi się przypomniało iż miałam robić z młodą Haruno referat, lecz ta będzie u chłopaka.
- Mogłyśmy go zrobić kiedy indziej Sakura.- stwierdziłam wsiadając do samochodu.
- Nie mówiłaś, że się przeprowadziłaś.- zmieniła temat.
- Bo się wczoraj przeniosłam do brata.
- Czemu?
- Bo ktoś wczoraj zabił mi mamę.- powiedziałam nie patrząc na nią. Już chciała coś powiedzieć, lecz uciszył ją Sasuke.
- To tym bardziej powinnaś to dzisiaj zrobić z Sakurą.- i ruszył. Westchnęłam i patrzyłam na budynki. Straciłam rachubę czasu. Nagle znaleźliśmy się pod domem chłopaka.
- Ej Sakura, ale my mamy za dwie godziny zajęcia.- uświadomiłam sobie, wysiadając z auta. Ta się zaśmiała.
- Nie mamy dzisiaj zajęć Anzu. Odwołali je z niewiadomych przyczyn. Przecież informacja umieszczona jest na stronie uczelni.- weszliśmy do domu. W przedpokoju przywitał nas pewien mężczyzna. Jego długie włosy, związanie były w luźnego kucyka. Miał tak samo czarne oczy jak Sasuke. Czyli to musi być ten jego brat. Nie wiem czemu, ale chciałam przed nim wypaść z jak najlepszej strony. Poprawiłam kosmyk włosów za ucho.
- Kogo przyprowadziłeś ze sobą Sasuke?
- Sakurę oraz Anzu.
- Sakurę znam. Uchiha Itachi.- wyciągnął w moją stronę dłoń. Chwyciłam ją.
- Uzumaki Anzu. Miło mi.
- Siostra Uzumakiego Nagato?- spytał.
- Tak. A ty zapewne jesteś bratem Sasuke.- ten się zaśmiał.
- Tak. Chyba cię zostawili.- rozejrzałam się a ich nie było.
- Faktycznie.
- Chcesz się może czegoś napić?- spytał posyłając mi piękny uśmiech. Przytaknęłam.
- Kawę jeśli można.
- To zapraszam.- ruszyłam za nim w stronę kuchni….
                                                                *~*
[ Nagato ]
Popijałem kawę, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. To zapewne ten lekarz. Podniosłem się z fotela i ruszyłem w stronę drzwi. Chwyciłem za klamkę, pociągając ją w dół. Przede mną stała niewysoka brunetka.
- Uzumaki Nagato?
- Tak to ja.
- Doktor Urokiri Akari. Przyszłam pana zbadać.
- Oczywiście, proszę.- przepuściłem ją w drzwiach. Zdjęła buty oraz powiesiła płaszcz. Zaprowadziłem ją do salonu. Kazała mi usiąść na fotelu, co zrobiłem. Rozłożyła swoje rzeczy na stole.
- Pił pan kawę?
- Tak. Przed chwilą.
- Dobrze wiedzieć.- kobieta sięgnęła po latarkę, na dłoniach miała białe rękawiczki.- No dobrze. Proszę patrzeć na światło latarki.- przytaknąłem. Poczułem jej dłoń na swoim kolanie i po chwili obserwowałem latarkę.- W porządku. No to teraz proszę otworzyć buzię.- wykonałem czynność. Następnie kazała mi zdjąć koszulę i sprawdzała mój oddech.  Czułem chłód aparatury. Oddychałem spokojnie. Po tym sprawdzała inne rzeczy. Kiedy skończyła badania, usiadła naprzeciwko mnie.
- A więc nic panu nie dolega. Lecz muszę zadać panu kilka pytań.
- Proszę śmiało.
- Kiedy pan ostatnio na coś chorował? I co to była za choroba.- chwyciła w dłonie długopis i notes. Przyglądałem się jej zgrabnym palcom, myśląc na co to ja chorowałem. Chyba w tamte wakacje, na bodajże zapalenie gardła.
- Zapalenie gardła, bodajże w tamte wakacje.
- Dobrze, a nie miał pan ostatnio kontaktu z osobami chorymi?
- Jeśli wliczając mojego ojca to tak, ale bez niego to nie.
- A na co ojciec jest chory?
- Na wrodzony debilizm.- ta zapisała coś w notesie.
- Ma pan rodzeństwo?
- Tak. Młodszą o pięć lat siostrę.
- Czy na coś ostatnio chorowała?
- Z tego co wiem, to nie.- zapadła cisza, przerywana jedynie dźwiękiem długopisu, uderzającego o papier. Wyprostowała się po krótkiej chwili, poprawiając kosmyk włosów.
- Dobrze, to moje ostatnie pytanie. Kiedy ostatnio pan z kimś współżył?- zaktusiłem się własną śliną. Poczułem wypieki na policzkach. Ona chce abym jej powiedział coś takiego?! No dobre żarty, ale nie mam zamiaru.
- Nie mam zamiaru odpowiadać na to pytanie.
- Przykro mi, lecz pan musi. To nie ja piszę tu zasady. A więc, czekam.- założyła nogę na nogę, kładąc na nie dłonie. Jej spojrzenie przyglądało mi się uważnie…..
[ Anzu ]
Siedziałam w salonie. Sasuke i Sakura zapomnieli o mnie kompletnie więc, siedział ze mną Itachi. Opowiadał mi o swojej pracy. Dowiedziałam się, że pracuje w firmie mojego brata. Oraz kilku ciekawych rzeczy o Sasuke i najważniejsze. O nim. Ja też mu o sobie powiedziałam. Czułam, że mogę mu zaufać i czuć się przy nim bezpiecznie. Jedynie tak się czułam przy bracie i matce. Rozluźniłam się, lecz dalej pragnęłam wyglądać dla niego jak najlepiej. Każdy ruch starałam się dokładniej przemyśleć, lecz jego obecność mnie rozpraszała. Biorę łyka coli i nagle bekam! Cała się zaczerwieniłam ze wstydu a on? On tylko uśmiechnął się samemu bekając. Zaśmialiśmy się z tego. Przez przypadek upadłam głową na jego kolana. Zesztywniałam w bezruchu. Ten jedynie delikatnie pogłaskał mnie po głowię, w czym czułam czułość. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. By mnie pocałował, chciałam poczuć go w sobie…. Wróć, stop! O czym ja do jasnej cholery myślę?! Przecież mam dopiero dziewiętnaście lat, on ma dwadzieścia cztery, pracuje w firmie mojego brata , przez co mogę coś zrobić nie tak i już go nie zobaczę…. Nadmiar myśli, niech je ktoś zatrzyma, błagam. I ktoś mnie wysłuchał. To był On. Mój anioł, lecz i diabeł. Dziwne co? Jego dłoń znajdowała się na moim czole.
- Nic ci nie jest Anzu? Masz gorące czoło.- zauważył z troską.
- Nic mi nie jest…. Po prostu tak mam jak za dużo myślę. Głupi mózg.
- Mózg nie jest głupi, chodź sami tak uważamy.
- To bardzo mądre słowa.- zauważyłam uśmiechając się mimo wolnie. Idiotko przestań szczerzyć japę! Widziałam jak patrzy na zegarek. Chyba ma mnie dość. To mnie zasmuciło i to bardzo.- Chyba…. Ja już pójdę. Nie chce brata zamartwiać.- podniosłam się niechętnie z jego kolan, lecz ten też się podniósł.
- W takim razie czy panienka pozwoli się odwieść?- wyciągnął w moją stronę szarmancko dłoń, którą chwyciłam z uśmiechem. Ruszyliśmy w stronę drzwi, rozmawiając. Opowiadał mi pewną śmieszną sytuację z czasów dzieciństwa.
- Serio?! Sasuke w wieku sześciu lat dalej biegał w pieluchach??- ten jedynie przytaknął głową. Nie mogłam uwierzyć. Pan emo i pieluchy? Aż śmiać mi się chciało i nawet tego nie powstrzymałam. Siedzieliśmy w jego wozie. Dalej rozmawialiśmy a dla mnie czas nabrał szybszego tempa. Chciałam aby się zatrzymał i nigdy się nie ruszył. Lecz pech tak chciał iż już byliśmy pod moim domem. Z wielkim bólem serca odpięłam pas, położyłam dłoń na klamce i już miałam wysiąść gdy zrobiłam coś szalonego. Odwróciłam się w stronę Itachiego i złożyłam na jego ustach szybki lecz namiętny pocałunek. Po czym wybiegłam z pojazdu, znikając zza drzwiami domu. Oparłam się o nie z wielkimi wypiekami na twarzy. mój oddech starał się powrócić do normy, lecz nie mógł. Wyjrzałam przez okno i nie ujrzałam jego samochodu. Coś w moim sercu się rozbiło i wiedziałam, że to jest przy nim. Zdjęłam buty i weszłam do salonu. Nagato coś tam pisał i mnie chyba nie zauważył, więc korzystając z tego chciałam się wymknąć do pokoju.
- Anzu a ty gdzie?
- Na górę… nie chcę ci przeszkadzać.
- Usiądź.- poklepał miejsce koło siebie na kanapie. Jęknęłam, bo w tej chwili zachowywał się jak matka. Posłusznie jednak zajęłam miejsce obok niego. Patrzyłam na swoje dłonie, a raczej na paznokcie jakby mnie one bardzo interesowały.
- Słucham.
- Mam dla ciebie….- pauza niepewności, której ja tak strasznie nie cierpię.-…. Dobrą wiadomość. Zostałaś przydzielona do mnie. Ojciec nie będzie miał prawa mi ciebie odebrać.- cała zesztywniałam. Nie myślałam, nie potrafiłam nic zrobić. Lecz to po chwili minęło a ja rzuciłam się bratu na szyję z okrzykiem radości. Jego dłonie trzymały mnie w talii, przyciągając do siebie. Jak ja się cieszyłam. I po tym co zrobił on chyba też.- Cóż nie mam zamiaru ci już przeszkadzać w rozmyślaniu nad chłopakiem, a raczej moim pracownikiem, którego pocałowałaś.- zesztywniałam w jego ramionach. O..on.. to widział? A co jeśli przeze mnie Itachi zostanie wyrzucony z pracy?! A co jeśli zabroni mi jakichkolwiek spotkań z nim?! A co jeśli…
- Nie martw się. Nie jestem naszym ojcem ani matką i cię rozumiem. Ale to nie zmienia faktu iż jestem twoim starszym bratem…
- Zaraz.- przerwałam mu.- Czyli mówisz, że mogę się z nim spotykać? I ty go nie wylejesz?
- Nie mam zamiaru wywalać dobrego pracownika. Poza tym ważne jest twoje szczęście, nawet jeśli ma ono być z facetem o pięć lat starszym…
- Oj nie marudź. A teraz ty mi powiedz, jak tam kontrola lekarska?
- Dobrze. Od jutra znów firma może funkcjonować.
- A to był facet czy kobieta?
- Kobieta.
- Przeleciałeś ją?
- Co? Anzu ty zboczuchu, to że myślisz iż to musi być kobieta to każdy facet ją od razu przeleci? Jeśli tak myślisz to niestety, ale będę musiał ci zabronić spotykać się z Itachim…
- Ani mi się waż! Ja tylko się pytam.
- To już koniec tych pytań? Jeśli tak to przepraszam, ale idę pobiegać.
- Ale jest osiemnasta.- zauważyłam ze zdziwieniem.
- To najlepsza pora na bieganie. A ty powinnaś iść się umyć, zjeść kolację i pouczyć na jutro. Masz jutro jakiś test.
- Co?....O kurwa! Zapomniałam!- szybko pognałam do swojego już stałego pokoju, zaczęłam szukać danego podręcznika i zaczęłam się uczyć…..
[ Akari ]
Standardowa kitka, słuchawki oraz woda. Sprawdziłam czy wszystko mam i udałam się na bieganie po parku. Zastanawiałam się jakich jutro będę miała pacjentów oraz czy będą jutro jakieś operację. Mój kochany czworonóg biegł razem ze mną. Kochałam tą psinę i nie chciałam jej stracić. Ale ona ma już swoje lata. Siedem lat ze mną i dalej ma tyle zapału jak mały szczeniak. Jej ogon merdał radośnie, przez co na moje usta wchodził szczery uśmiech. Kiedy znalazłyśmy się w parku, znalazłam patyk, który podniosłam i jej rzuciłam. Ta z radosnym szczeknięciem go goni, dając mi radość. Podeszłam do drzewa, czekając na sukę. Nagle ktoś na mnie wpadł. I na moje nieszczęście to ja byłam na dole a nie ten ktoś. Rozpoznałam w nim swojego dzisiejszego pacjenta. Podniósł się szybko z ziemi, pomagając mi. Kiara szybko do mnie przybiegła z patykiem. Wyjęłam go z jej szczęki i rzuciłam znowu, ta z merdającym ogonem pognała za nim.
- Dobry wieczór.- przywitałam się.
- Bardzo przepraszam. Nie zauważyłem pani.
- Nic się nie stało.- powiedziałam opierając się z powrotem o drzewo. Ten oparł się obok mnie.
- Na pewno?  Mogę się jakoś za to odpłacić.
- Jestem lekarzem. Umiem o siebie zadbać i nic mi nie jest. A czy pan mi w końcu odpowie na tamto pytanie?- spojrzałam na niego, lecz po chwili przeniosłam wzrok na moją psinkę. Ukucnęłam, zabrałam jej patyk i pogłaskałam po pysku.
- Ma pani bardzo piękną sukę.- powiedział drapiąc ją za uchem. Przyglądałam się temu z lekkim zainteresowaniem. Kiara nie toleruję innych ludzi oprócz mnie. Oczywiście dla dzieci jest miła, ale nie dla mężczyzn. Więc dlaczego dla niego jest inna?
- Wiem o tym. Dostanę odpowiedź?- ten spojrzał na mnie. Nic sobie z tego nie robiłam, lecz kiedy przez przypadek spojrzałam w jego oczy to czułam się jakbym dostała wielkim młotkiem z napisem miłość. To głupie. Lecz się uśmiechnęłam.
- Skoro lubi cię moja suka to dasz się zaprosić na kawę?
- Z wielką przyjemnością.- posłał mi delikatny uśmiech. Zapięłam Kiarę na smyczy i truchtem udaliśmy się w stronę mojego domu….
[ Anzu ]
Obudziłam się, dochodziła dziewiąta. Nie słyszałam odgłosów brata. Zmartwiona wyszłam spod cieplutkiej kołderki i ruszyłam w stronę pokoju Nagato. Zapłaci mi za to, że w sobotę każe biednej siostrzyczce wychodzić z tak cieplutkiej miejscówki. Weszłam bez pukania i nikogo tam nie zastałam. Łóżko pościelone, wszystko na swoim miejscu. Zeszłam na dół, lecz tam też go nie było. Dziwne, gdzie on mógł wczoraj pójść po tym bieganiu? Na stole znalazłam swój telefon, więc do niego zadzwoniłam.
- Nagato? Gdzie ty kurwa jesteś?!
- Anzu? Przepraszam, ale jestem na porannym bieganiu.
- Gościu ile ty biegasz?- położyłam dłonie na biodrach.
- Dużo. Nie martw się, będę w domu za półgodziny.- i się rozłączył. Westchnęłam i oparłam się o ścianę. Nagle zapragnęłam znów pocałować Uchihę. Przestałam już myśleć o kołdrze lub o tym co bratu zrobię. Szybko pognałam do siebie i zaczęłam się ubierać w strój do biegania. Nie tylko Nagato biega. Jeśli chce się być w dobrej formie to coś trzeba robić. Włosy związałam w kitkę oraz pomadka ochronna na usta została nałożona. Kiedy zakładałam buty do domu wszedł jego właściciel.
- No wreszcie! Ja spadam.
- Gdzie?
- A czy to nie oczywiste? Pobiegać.- cmoknęłam go w policzek i wybiegłam z domu. Pamiętałam adres oraz trasę do jego domu więc nie miałam żadnych trudności. Słońce delikatnie grzało jak na jesień. Słuchiwałam się w dźwięki wiatru, który chłostał moją twarz. Nie wiem kiedy się znalazłam przed jego drzwiami, lecz ręka już kierowała się do drzwi. Zatrzymałam ją. Co ja robię!? Powiem coś w styli „ Cześć Itachi, słuchaj znam cię od wczoraj, ale się w tobie zakochałam i czy też mnie kochasz?”. To głupie. Sama jestem głupia! Kurwa bo kto normalny całuje chłopaka po kilku godzinach?! Uderzyłam głową w dzwonek do drzwi. Szybko od niego odskoczyłam. Co robić, co robić?! Kurwa myśl! Rozglądałam się na boki, co musiało wyglądać przekomicznie, lecz mnie to nie bawiło. Szukałam kryjówki. nagle zesztywniałam, słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Ujrzałam go. Jego śpiące spojrzenie spoglądało na mnie z zaciekawieniem. Starałam się aby mnie nie rozpoznał, na marne. Poczułam jak łapie mnie za nadgarstek.
- Co ty tu robisz Anzu?- spojrzałam w jego oczy. Nie mogłam już z nich się wydostać, pochłonęła mnie ich czerń.
- Nie mogę bez ciebie oddychać. Kiedy cię nie ma przy mnie czuje, że umieram. Błagam cię nie zostawiaj mnie, nie odtrącaj. Kocham cię Itachi!- zatopiłam swoje usta w jego wargach. Czekałam aż mnie od siebie odsunie i powie, że mnie nie kocha, lecz tego nie zrobił. Przyciągnął mnie do siebie i odwzajemnił pocałunek. Pociągnął mnie do domu, a ja zamknęłam kopniakiem drzwi. Przycisnął mnie do drzwi i całował mnie z namiętnością. Ściągnęłam z jego włosów gumkę i wsadziłam w nie swoje palce. Jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Powoli jeździł nimi do góry, zdejmując ze mnie koszulkę. Ja tym czasem już mogłam swobodnie jeździć dłońmi po jego torsie, ponieważ był w piżamie, a raczej w samych spodniach od niej. Jego dłonie znajdowały się pomiędzy moją głową, a ja już nie miałam stanika. Słyszałam jak chyba przekręcał zamek w drzwiach. Czułam jego usta na swoich piersiach. Ssał moje sutki, doprowadzając mnie do rozkoszy. Cichy jęk wydobył się z mojego gardła gdy jego usta całowały mój brzuch. Poczułam jak kładzie dłonie na moich pośladkach. Nagle zatopił się w moich ustach a ja otoczyłam nogi wokół jego bioder, a dłonie zarzuciłam na szyję. Powoli ruszył ze mną w stronę schodów dalej nie przerywając tej pieszczoty jaką zwie się pocałunkiem. Nie wiem kiedy znalazłam się pod nim na jego łóżku. Składał mokre pocałunki na moim obojczyku, przez co po moim ciele przechodziły dreszcze. Zwinnym ruchem przerzuciłam się na bok i to on teraz był pode mną. Całowałam jego brzuch, jeździłam dłońmi po torsie i nagle zatrzymałam się na jego spodniach od piżamy, lecz po chwili pozbyłam się ich z niego. Chwyciłam w dłonie jego członka i zaczęłam go podniecać, ten szybko pozbył się mojej reszty garderoby. Poczekałam aż nie stwardnieje i bez żadnych zabezpieczeń usiadłam na nim. Poruszałam biodrami, jednocześnie nim poruszając w sobie. Nagle Itachi przejął tę czynność sprawiając mi ogromną przyjemność… Cała spocona i szczęśliwa, leżałam wtulona w klatkę piersiową Itachiego. Byłam taka szczęśliwa, słysząc jego bijące serce, które mnie relaksowało. I pragnęłam już zawsze z nim być.

*~*
Mam nadzieje, że się wam spodobało i zapraszam do komentowania :D

5 komentarzy:

  1. Aaaaaaaa no w końcu się doczekałam hehe. :) świetne opowiadanie, normalnie genialne :D. a hentai... nie no brak słow :D. szkoda tylko że takie krótkie bo mogła bym to czytać i czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje pierwsze wrażenie Ludu jakie to długie O.o :D
    Kiedy było :"Otwórz Az" przeczytałam otwórz Oz.
    Kiedy przeczytałam to o śmierci matki walnęłam normalnie face palma : "a tak po prostu ją zabili a ja jako jej syn mówię to ze stoickim spokojem", spoko. :P
    Anka zawsze musi się gdzieś wpierdzielić :D jak mogło by się bez niej obyć, ale w końcu pojawia się Nagato, więc nie dało by się inaczej. Ostatnie pytanie mnie normalnie rozwaliło :D
    Anka wróciłaś do dawnej formy, przez ciebie znowu się zapowietrzam podczas czytania.
    Szczerze to chciałabym widzieć minę i Itasia, po tym pocałunku w aucie, oraz minę Anzu.
    Hentaia pomińmy...
    I jedno z ładniejszych zdjęć <3 które oczywiście widziałam ale ciii.... ( tego nie ma ) :D
    Dobra ten komentarz nie ma ładu ani składu, ale tak to jest jak się jest mną ( i słucha celebrate podczas czytania ). Więc pozdrawiam, czekam na następnego one shota i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. siostra genialne opowiadanie ty i nagato słodko uwielbiam to i te twoje opowiadania nie no widac ,że wróciłaś do dawnej formy i czekam na kolejnego one shota .czekam na nexta i życze duzo ale to duzo weny

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak ma być... Chyba zacznę lubić Nagato ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Staram się zebrać osoby piszące o takiej tematyce. Kiedyś było to popularne, sama pisałam. Teraz już coraz mnie ludzi :( Jeśli chcesz pomóc odbudować w ludziach miłość do Naruto, dołącz do klubu podając swój adres. Wszyscy fani Naruto jesteśmy rodziną. Tęsknię za czasami jak było milion takich blogów... http://zapytaj.onet.pl/naruto-blogi

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Powered By Blogger