Po pierwsze wykonane zostało zamówienie dla Yuki-chan
Po drugie kochana powiem tylko tyle, że notka mi się osobiście nie podoba z dwóch powodów. Pierwsze: nie przepradam za Sakurą i nie lubie jak ją się łączy z kimś z Akasiów. Drugie: pisałam to na siłe, bo jak już mówiłam nie przepatadm za tą landryną.
Po trzecie gomen za brak notki przez całe 5 tygodni. Staram się jak mogę, ale bez weny nic nie napisze.
Po czwarte liczę na twój komentarz Yuki-chan z opinią.
A teraz zapraszam do noci:
Sakura szła korytarzem organizacji. Nie mogła uwierzyć, że
jest w niej od dwóch miesięcy jako medyk. Cieszyła się, że odeszła z wioski.
Nic jej już tam nie trzymało. Naruto znalazł nowy obiekt westchnień- Hinatę. Za
co? Za to, że udało jej się ożywić mu rodziców. Chciała jeszcze ożywić swojego
kuzyna lecz bez skutecznie. Nagle wpadła na Tobiego. To rozkoszny facet.
Zabawny, zachowuje się jak małe dziecko, a co ważniejsze zawsze potrzebuje jej
pomocy w organizacji. Albo to pomóc mu z rozczesaniem włosów albo co innego. I
on jej na tyle ufał, że pokazał jej co kryje się pod maską i opowiedział jej
historię jak to się stało. Współczuła mu i to bardzo.
- Sakurcia-sama!!- krzyknął i się do niej przytulił.
- Tobi puść mnie. Coś znowu zrobił?- spytała od razu, za dobrze go zna, żeby nie wiedzieć co oznacza jego zachowanie.
- Deidara-senpai chce zabić Tobiego! Tobi to dobry chłopiec.- powiedział i nagle pojawił się nie kto inny jak blondyn.
- Zostaw go Deidara.- rzekła stając przed człowiekiem w masce.
- Odsuń się Haruno.- chciał ją odsunąć i dorwać chłopaka, lecz ta złapała go za rękę i odsunęła.
- Nie będziesz mi rozkazywał Deidara. Wiesz , że wystarczy moje jedno precyzyjne uderzenie i jesteś martwy?- spytała słodkim głosem mierząc się z nim morderczym spojrzeniem. Gdy miało dojść do rękoczynów na korytarzu pojawił się Sasori.
- Idioto uspokój się i do lidera. A ty masz Kisame do leczenia. Zaraz ci go wraz z Itachim przyniesiemy. Tobi ty też jesteś proszony do lidera.- rzekł obojętnie i ruszył w stronę salonu gdzie był Kisame. Sakura pognała do swojego gabinetu i naszykowała łóżko dla niebieskoskónrego. Po kilku minutach Uchiha wraz z Akasuną wnieśli Kisame i położyli na łóżku. Uchiha wyszedł a Sasori został bo prosiła, a raczej kazała mu Sakura. Zaczęła go leczyć.
- Dowiem się co mu się stało do cholery?- spojrzała na Skorpiona, który właśnie przeczesywał swoje włosy palcami. Szybko powróciła spojrzeniem na swojego pacjenta. Po kilku minutach był już zdrowy.
- Dobra Kisame, musisz teraz poleżeć przez resztę dnia tu i się nie ruszać, jeśli nie chcesz znowu u mnie wylądować i będziesz w dużo gorszym stanie niż teraz. Jasne?- ten tylko kiwną głową. Następnie Sakura wyszła i pociągnęła za sobą Skorpiona.- A teraz powiedz mi jak to mu się stało.- położyła ręce na biodrach i patrzyła się z pewną siebie miną na chłopaka. Ten tylko spojrzał się beznamiętnie w sufit i oparł się o ścianę.
- Nic. Byli na misji i oberwał od Killera Bee.
- Killer Bee? Nie kłam mi tu. To nie wyglądało na jego cios.- rzekła lekko wkurzona.
- Mnie się nie pytaj.- odrzekł obojętnie i ruszył w stronę swojego pokoju. Ta pobiegła za nim i wpadła do jego pokoju.- Czego?!- warknął już lekko wkurwiony.
- Masz mi powiedzieć prawdę do cholery!!- krzyknęła i znalazła się niebezpiecznie blisko jego twarzy. na chwilę utonęli w swoich spojrzeniach, jednak tę chwilę przerwało im walenie do drzwi. Sakura z lekkim rumieńcem od niego odeszła i ruszyła w kierunku drzwi.
- O Sakura. Lider cię wzywa un.- dziewczyna go ominęła i skierowała się do lidera. Zapukała i gdy otrzymała odpowiedź pociągnęła za klamkę i weszła. Ukłoniła się.
- Jak stan Kisame?- spytał rudzielec obojętnie. Obok niego stała Konan.
- Jest lepiej. Ale przez cały dzień musi leżeć u mnie w gabinecie.
- Dobrze.
- Liderze.
- Tak?
- Czy bym mogła wybrać się do jakieś wioski do szpitala aby zdobyć potrzebne leki? Bo niestety po ostatnich treningach jest ich strasznie mało.- rzekła Haruno patrząc mu w oczy.
- Dobrze. Będzie ci towarzyszył Deidara. Za ile chcesz wyruszyć?
- Jak najszybciej.
- W takim razie sio.- odrzekł obojętnie a zarazem władczo. Kunoichi ukłoniła się i szybko wybiegła z pomieszczenia. Znalazła się przy pokoju Sasoriego i Deidary, bez pukania otworzyła drzwi i ujrzała Skorpiona w samym ręczniku. Na jej twarzy momentalnie pojawił się wielki rumieniec. Zakryła oczy.
- Gomen!! Ja tylko przyszłam po tego dupka Deidare!!- mówiła speszona. Akasuna nie wzruszony jej zachowaniem podszedł do swojego łóżka.
- Kurwa! Deidara ty pieprzona cioto! Przecież wyraziłem się jasno , że nie możesz mi TEGO wysadzić!!
- Gomen Mistrzu Sasori un! A ty co tu robisz Haruno?- chłopak miał na sobie same bokserki i był suchy. Gdy Haruno go zauważyła znów na jej twarzy pojawiły się wypieki.
- Ubieraj się dupku! Mamy misję. Za dziesięć minut przy wyjściu.- rzuciła na odchody i pognała do swojego pokoju po płaszcz i torbę. Panowie nic sobie nie robiąc z jej zachowania powrócili do przerwanych czynności. Sasori do ubierania a Dei szedł się już myć , kiedy doszedł do niego to co młoda dziewczyna powiedziała szybko zaczął się ubierać i był kilka sekund przed czasem. Wykonał z gliny wielkiego ptaka, wskoczyli na niego i polecieli do najbliższej wioski. Po godzinie miała wszystko co trzeba i w drodze powrotnej musieli iść na pieszo. Czemu? Bo wkurzona dziewczyna zniszczyła JEGO sztukę i powiedział, że piechota będzie dla niej karą. Szli już dobre kilka godzin. Zdjęli swoje płaszcze a opaski z nimi schowali do swoich plecaków. Nagle dziewczyna została przyciśnięta do drzewa przez blondyna. Spojrzała w jego oko i sama pocałowała go w usta. Ich języki < w ustach- dop. Ak> zaczęły tańczyć swój własny taniec…. Od tego czasu minęły trzy miesiące. Sakurę już nie podniecał Deidara, tak samo ona jego. Więc już z tym skończyli. Teraz siedziała w swoim gabinecie i pisała recepturę na nowe lekarstwo. Nagle drzwi się otworzyły, do pokoju wszedł Sasori. Zamknął za sobą drzwi na klucz i do niej podszedł do kunoichi.
- Co jest? Sasori?- podniosła się z krzesełka. Skorpion do niej podszedł, złapał za nadgarstki, i przycisnął ją swoim ciałem do ściany. Jej dłonie znalazły się nad jej głową. Wziął je w jedną rękę natomiast drugą złapał za skrawek jej ubrania.- Do jasnej cholery Akasuna co ty wyprawiasz?!- krzyknęła, lecz sama wpiła się w jego wargi rozpoczynając zabawę. Wyswobodziła się z jego ręki i pozbyła się jego płaszcza. Chłopak nie został jej dłużny i pozbył się jej ubrania wraz z górną częścią garderoby……
- Sakurcia-sama!!- krzyknął i się do niej przytulił.
- Tobi puść mnie. Coś znowu zrobił?- spytała od razu, za dobrze go zna, żeby nie wiedzieć co oznacza jego zachowanie.
- Deidara-senpai chce zabić Tobiego! Tobi to dobry chłopiec.- powiedział i nagle pojawił się nie kto inny jak blondyn.
- Zostaw go Deidara.- rzekła stając przed człowiekiem w masce.
- Odsuń się Haruno.- chciał ją odsunąć i dorwać chłopaka, lecz ta złapała go za rękę i odsunęła.
- Nie będziesz mi rozkazywał Deidara. Wiesz , że wystarczy moje jedno precyzyjne uderzenie i jesteś martwy?- spytała słodkim głosem mierząc się z nim morderczym spojrzeniem. Gdy miało dojść do rękoczynów na korytarzu pojawił się Sasori.
- Idioto uspokój się i do lidera. A ty masz Kisame do leczenia. Zaraz ci go wraz z Itachim przyniesiemy. Tobi ty też jesteś proszony do lidera.- rzekł obojętnie i ruszył w stronę salonu gdzie był Kisame. Sakura pognała do swojego gabinetu i naszykowała łóżko dla niebieskoskónrego. Po kilku minutach Uchiha wraz z Akasuną wnieśli Kisame i położyli na łóżku. Uchiha wyszedł a Sasori został bo prosiła, a raczej kazała mu Sakura. Zaczęła go leczyć.
- Dowiem się co mu się stało do cholery?- spojrzała na Skorpiona, który właśnie przeczesywał swoje włosy palcami. Szybko powróciła spojrzeniem na swojego pacjenta. Po kilku minutach był już zdrowy.
- Dobra Kisame, musisz teraz poleżeć przez resztę dnia tu i się nie ruszać, jeśli nie chcesz znowu u mnie wylądować i będziesz w dużo gorszym stanie niż teraz. Jasne?- ten tylko kiwną głową. Następnie Sakura wyszła i pociągnęła za sobą Skorpiona.- A teraz powiedz mi jak to mu się stało.- położyła ręce na biodrach i patrzyła się z pewną siebie miną na chłopaka. Ten tylko spojrzał się beznamiętnie w sufit i oparł się o ścianę.
- Nic. Byli na misji i oberwał od Killera Bee.
- Killer Bee? Nie kłam mi tu. To nie wyglądało na jego cios.- rzekła lekko wkurzona.
- Mnie się nie pytaj.- odrzekł obojętnie i ruszył w stronę swojego pokoju. Ta pobiegła za nim i wpadła do jego pokoju.- Czego?!- warknął już lekko wkurwiony.
- Masz mi powiedzieć prawdę do cholery!!- krzyknęła i znalazła się niebezpiecznie blisko jego twarzy. na chwilę utonęli w swoich spojrzeniach, jednak tę chwilę przerwało im walenie do drzwi. Sakura z lekkim rumieńcem od niego odeszła i ruszyła w kierunku drzwi.
- O Sakura. Lider cię wzywa un.- dziewczyna go ominęła i skierowała się do lidera. Zapukała i gdy otrzymała odpowiedź pociągnęła za klamkę i weszła. Ukłoniła się.
- Jak stan Kisame?- spytał rudzielec obojętnie. Obok niego stała Konan.
- Jest lepiej. Ale przez cały dzień musi leżeć u mnie w gabinecie.
- Dobrze.
- Liderze.
- Tak?
- Czy bym mogła wybrać się do jakieś wioski do szpitala aby zdobyć potrzebne leki? Bo niestety po ostatnich treningach jest ich strasznie mało.- rzekła Haruno patrząc mu w oczy.
- Dobrze. Będzie ci towarzyszył Deidara. Za ile chcesz wyruszyć?
- Jak najszybciej.
- W takim razie sio.- odrzekł obojętnie a zarazem władczo. Kunoichi ukłoniła się i szybko wybiegła z pomieszczenia. Znalazła się przy pokoju Sasoriego i Deidary, bez pukania otworzyła drzwi i ujrzała Skorpiona w samym ręczniku. Na jej twarzy momentalnie pojawił się wielki rumieniec. Zakryła oczy.
- Gomen!! Ja tylko przyszłam po tego dupka Deidare!!- mówiła speszona. Akasuna nie wzruszony jej zachowaniem podszedł do swojego łóżka.
- Kurwa! Deidara ty pieprzona cioto! Przecież wyraziłem się jasno , że nie możesz mi TEGO wysadzić!!
- Gomen Mistrzu Sasori un! A ty co tu robisz Haruno?- chłopak miał na sobie same bokserki i był suchy. Gdy Haruno go zauważyła znów na jej twarzy pojawiły się wypieki.
- Ubieraj się dupku! Mamy misję. Za dziesięć minut przy wyjściu.- rzuciła na odchody i pognała do swojego pokoju po płaszcz i torbę. Panowie nic sobie nie robiąc z jej zachowania powrócili do przerwanych czynności. Sasori do ubierania a Dei szedł się już myć , kiedy doszedł do niego to co młoda dziewczyna powiedziała szybko zaczął się ubierać i był kilka sekund przed czasem. Wykonał z gliny wielkiego ptaka, wskoczyli na niego i polecieli do najbliższej wioski. Po godzinie miała wszystko co trzeba i w drodze powrotnej musieli iść na pieszo. Czemu? Bo wkurzona dziewczyna zniszczyła JEGO sztukę i powiedział, że piechota będzie dla niej karą. Szli już dobre kilka godzin. Zdjęli swoje płaszcze a opaski z nimi schowali do swoich plecaków. Nagle dziewczyna została przyciśnięta do drzewa przez blondyna. Spojrzała w jego oko i sama pocałowała go w usta. Ich języki < w ustach- dop. Ak> zaczęły tańczyć swój własny taniec…. Od tego czasu minęły trzy miesiące. Sakurę już nie podniecał Deidara, tak samo ona jego. Więc już z tym skończyli. Teraz siedziała w swoim gabinecie i pisała recepturę na nowe lekarstwo. Nagle drzwi się otworzyły, do pokoju wszedł Sasori. Zamknął za sobą drzwi na klucz i do niej podszedł do kunoichi.
- Co jest? Sasori?- podniosła się z krzesełka. Skorpion do niej podszedł, złapał za nadgarstki, i przycisnął ją swoim ciałem do ściany. Jej dłonie znalazły się nad jej głową. Wziął je w jedną rękę natomiast drugą złapał za skrawek jej ubrania.- Do jasnej cholery Akasuna co ty wyprawiasz?!- krzyknęła, lecz sama wpiła się w jego wargi rozpoczynając zabawę. Wyswobodziła się z jego ręki i pozbyła się jego płaszcza. Chłopak nie został jej dłużny i pozbył się jej ubrania wraz z górną częścią garderoby……
Wiem co czujesz. Też za nią nie przepadam.
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś normalny!
UsuńA ja? Hejty polecą ;)
OdpowiedzUsuńAle SASORI… *__*
Jak ty mogłaś dać z inną? T_T
To było zamówienie... I już wole go z tobą....
UsuńKocham CIĘ *O* Taaak długo mnie nie było na twoich blogach;c Ale od teraz będę czytała każdy one-shot ^^ Ten wyszedł ci zakręcony i wspaniały :***
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
No długo cię kochana nie było to fakt. Na prawdę? Nie no dzięki
Usuń