Dwie ważne informację do Chi!
Pierwsza: Nie obrazisz się za to co jest w tej notce, bardzo się starałam, lecz zapewne coś pozmieniałam..
Druga: Bardzo liczę na twój komentarz :-)
Nie będę was niecierpliwić tylko zapraszam do czytania!
***
Jak zawsze dzień w organizacji, nigdy nie jest nudny. Na dworzę, chodź trzecia rano, już odbywała się walka? Nie to za łagodnie powiedziane. Wręcz się mordowali. Kakuzu spokojnie siedział, przyglądając się kolejnej kłótni Hidana i Deidary. A o co? O dziewczynę. Chi patrzyła na nich ze złością, ale i lekką satysfakcją. No co? Biją się o nią! Nie o Konan, nie o Kitoro, tylko o NIĄ! Oczywiście kibicowała blondynce, a jakże by inaczej. Kakuzu spojrzał na nią. Już dawno widział co czuje do miłośnika wybuchów, lecz nie powie mu. Aż taki głupi to Deidara nie jest, aby nie odczytać uczuć kobiety! Podniusł się z kamienia, na którym siedział i ruszył w kierunku wejścia do organizacji. Nie chciał mieć spotkania z Peinem. O wilku mowa! Pomiędzy nimi pojawił się czerwono włosy mężczyzna, rozdzielający ich swoim słynnym Shinra Tensei. Hidan z wielkim uśmiechem, przyglądał się jak krew leciała z jego dłoni. Deidara natomiast zaczął się tłumaczyć Peinowi kto zaczął.
- Ucisz się Deidara. Chi!- wywołana czarno włosa, znalazła się obok blondyna.- Wyruszasz od razu z Deidarą na misję do Kiri. Musicie ją odnaleźć i tu przyprowadzić. Żywą.- podał teczkę dziewczynie, znikając. Westchnęła przeciągle, udając niezadowolenie. Otworzyła przedmiot, ze skupieniu go studiując. " Ciekawe czemu chce aby ją tu przyprowadzić..."
- Deidara rusz tą dupę i idź się spakować.- warknęła, idąc w stronę kryjówki, dalej czytając zawartość teczki. Zaczytana w lekturze dotarła do swojego pokoju. Szybko się spakowała, nałożyła na siebie płaszcz organizacji oraz słomiany kapelusz. Wyszła przed kryjówkę, czekając na Deidare. Gdy dotknął ją w ramię, informując, że mogą ruszać spaliła buraka. Na jej nieszczęście on to zauwarzył. Lecz nie chciał jej o to pytać.
- Idziesz, un?- wzięła się w garść i ruszyła, wyprzedzając go. Dogonił ją, złapał za nadgarstek. Zatrzymała się.
- Co jest?
- Po co iść skoro można polecieć un.- stwierdził, z tym swoim uśmiechem. Wsadził dłonie w torbę, z gliną. Jego języki zaczęły rozdrabniać glinę, aż uformował się ptak. Powiększył go, wskakując na jego grzbiet. Westchnęła, skacząc na ptaka. O mało co nie spadła z niego, gdyby nie Deidara, który w porę złapał ją w talii. Zarumieniła się. Usadowiła się za nim, lecz ten pokręcił głową.
- Nie. Siadasz przede mną Chi, abym mógł wiedzieć, że nie spadniesz. Poza tym to twoja rodzina wioska un. Będziesz przewodnikiem un.
- Ech.- lecz zajęła miejsce przed nim. Otoczył ją w talii, przyciągając do siebie, w celu utrzymywania jej równowagi. Ta cała stała się czerwona, lecz tym razem tego nie widział. Cieszyła się jego dotykiem oraz zapachem. Chciała aby ta chwila trwała wiecznie, lecz nie było jej to dane. W końcu dotarli do Kiri. Wylądowali z dala od wioski. Dziewczyna z gracą zeskoczyła na ziemie, wdychając obecne powietrze. Mgła sprzyjała warunką porwania. " Zastanawiam się czemu Pein wysłał mnie zamiast Kisame?" Lecz długo nie mogła się zastanawiać.
- Ruszamy un.
- Chwila!- złapała go za łokieć.- Ty jesteś czasami tak tępy? Przecież wszędzie są alarmy.- widząc głupią minę blondyna, założyła ręce na piersi.- Nie rozumiesz? Jeśli ot tak przekroczysz linię, której nie widać to po tobie.
- W takim razie jak się wydostałaś un?
- Zobaczysz.- uśmiechnęła się tajemniczo. Przyglnęła do jego ciała, chciał coś powiedzieć, lecz ich ciała zostały otoczone kryształem. I zniknęli pod ziemią. Chi szukała nietypowej czakry. I ją znalazła. Przymknęła powieki, skupiła się i wraz z Deidarą znaleźli się na tej samej polanie co ona. Gdy tylko zniszczyła osłonę, odsunęła się od niego.
- Patrz i się ucz un.- rzekł z wielkością w głosie. Ta tylko pokręciła głową, z lekkim rumieńcem. Oparła się o drzewo i przyglądała się jej. Wydawała się nieszkodliwą osobą, więc nie spodziewała się tego, że Deidara zostanie zamrożony! Szybko przybrała pozycję do ataku. Starała się wyczóć jej czakrę, na marne. Nim została zaatakowana lodową włócznią, stworzyła kryształową zbroję....<przepraszam, lecz nie mam weny na opisanie walki- dop. Akari>. Dziewczyna leżała nieprzytomna na śniegu. Deidara z pogardą patrzył na nią, a Chi sprawdzała jej puls.
- Żyje.
- Powinna zginąć un.
- Wiesz, że zabronił nam ją zabić Deidara.- warknęła. Nie chciała się narażać Peinowi. Przeżuciła ją sobie przez ramię, złapała blondyna w talii i urzyła tej samej techniki aby się tu znaleźć. Chłopak wskoczył na sowę, pomagając dziewczynie, z wymalowaną na twarzy złością. Drogę powrotną, spędzili w ciszy. Zastanawiając się nad tym, po co ta dziewczyna Peinowi. Kiedy dotarli do kryjówki, była już noc. Tym razem Deidara wziął zakładniczkę. Chi z zamyśleniem, mu się przyglądała, podczas drogi do gabinetu szefa... Zapukała i gdy otrzymała odpowiedź, weszła przytrzymując chłopakowi drzwi.
- Szybko wróciliście. Były jakieś problemy?- Konan podeszła do blondyna, zabierając dziewczynę od niego. Chłopak patrzył przez chwilę w puste i groźne spojrzenie ich przywódcy, po chwili odwracając wzrok.
- Nie.- przerwała ciszę czarnowłosa. Widziała kontury jego twarzy. Zamknął oczy, przytakując.
- Możecie odejść.- ci szybko wykonali rozkaz, nie chcąc dalej przebywać w tym pomieszczeniu. Wyszli i każde udało się w swoją stronę. Czerwono-oka stukała swymi obcasami, a ich dźwięk zbudził Zetsu. Lecz nie wyszedł z swego pokoju, tylko powrócił do snu. Znalazła się u siebie i pierwsze co zrobiła to...padła na łóżko! Śniąc o swym rycerzu. Tym czasem Deidara był w trakcie drogi do swojego pokoju, gdy nie zatrzymał go głos Kakuzu.
- Czy bycie blondynką tak strasznie boli Deidara?
- Masz coś do moich włosów un?!
- Mam. Skoro jesteś tak ślepy na to co czuje do ciebie Chi.- i odszedł, zostawiając go samego ze swoimi myślami. Podrapał się po głowię, udając do swojego pokoju. Zasnął dalej o tym rozmyślając. W gabinecie lidera do życia budziła się pewna dziewczyna.
- Moja głowa...- jęknęła przypominając sobie co się stało. Starała się uwolnić, lecz nie mogła. Czuła na sobie znajome spojrzenie. Czuła jak do jej serca, przypływa wielka radość, ale i też strach. Przed kim? Przed ukochaną osobą, której już nie poznawała. Mężczyzna wyszedł z cienia, podchodząc do niej. Z każdym głośniejszym biciem serca, przybliżał się do niej. Spojrzał w tak dobrze znane mu oczy, w których widział lęk? Dobrze zgadł. Ukucnął przy niej, kładąc dłonie na jej kolanach.
- Witaj Akari.- usłyszała słodycz w jego głosie.
- N...Nagato...- wyszeptała, rozwalając kajdanki. Po chwili rzuciła się mężczyznie na szyję, zanosząc płaczem.- Teraz...mnie...zabijesz...
- Nie. Lecz pokocham tak jak powinienem.- zaskoczona jego słowami spojrzała na niego. Ten natomiast zatopił się w jej, słodkich, czerwonych ustach.... Następnego dnia, Chi podniosła się z wielkim uśmiechem na ustach, który musiał szybko zniknąć. Ledwo co wyszła z pokoju a poczuła przeszywający ją ból brzucha. Przed nią stał człowiek ANBU z Konohy. Zza niego wyłonił się Deidara, zabijający go kunaiem. Dziewczyna, złapała się za brzuch, upadając na kolana. Blondyn szybko się przy niej znalazł. Wziął na ręce, kładąc ostrożnie na jej posłaniu. W organizacji nie było medyka, lecz każdy znał podstawowe zasady medyczne. Pozbył się jej płaszcza oraz podkoszulki, którą przyłożył do rany, aby chodź trochę zatrzymać krwawienie. Yosei widziała jak przez mgłe. Nie chciała tak umierać. Deidara ze skupieniem zszywał ranę "koleżanki", a kiedy skończył, czerwono-oka złapała go za rękę, przyciagając do siebie. Następnie wpiła się w jego wargi, rozchylając jego, swoim językiem. Od dawna pragnęła go pocałować. Jego dłonie znalazły się na jej biodrach. Odwzajemnił pieczotę, błądząc dłońmi po jej ciele....
***
No i koniec! Zakończona pięknie... Chyba. Cóż mam nadzieje, że ci się podobało Chi, jeśli nie to pisz a ja to poprawię. No i co? Niebawem mikołajki, a po nich GWIAZDKA! Cieszycie się co nie? Zapraszam do komentowania!
Akari, jestem na Ciebi baaaardzo zła. Wściekła wręcz! Z zazdrości aż posiniałam! Taki świetny ten shot *.*
OdpowiedzUsuńTylko biedny Kaziu, forever alone :/. Przynajmniej Nagato będzie szczęśliwy. I czy tylko mi się wydaje, czy Chi i Deidara poważnie będą mieć Deiątka? <3. Kawaii!
Słonko, fajnego Mikołaja, zapasów weny, zajebistego chłopaka, i czego Ty tam sobie na Mikołajki życzysz :*. Bo mnie od 6 do 14 nie będzie.
Sayonara!
Co takiego zrobiłam??
UsuńPrzepraszam...Mogę gożej pisać, jeśli to ci pomoże
Wcale nie biedny. Ma przecież pieniądze :)
Mój mąż
Mogą mieć. Ja już się zajmę, aby maluch został w organizacji...
Ach dziękuje kochana.
Udanych Mikołajek, Nagato mi wystarczy, chociaż tak w realu to bym się przeohromnie cieszyła go mieć
To było takie urocze *o* wyszło ci to super. Kocham romansidła i masz dobry gust muzyczny :3 Kocham OOR xD
OdpowiedzUsuńCiesze, że ci się spodobało
UsuńCieszę się z tego.
Też ich kocham
I ja ich kocham <3
UsuńA kto ich nie kocha?
Usuń